środa, 15 czerwca 2016

Marzenie o nowym życiu - Rozdiał 3

Przede wszystkim, chciałam wszystkich przeprosić za mój brak obecności na blogu. Od teraz posty będą pojawiać się regularnie. Miłego czytania!




            Gdy dziewczyna obudziła się, pierwsze, co usłyszała, to głosy. Początkowo zdawały się być odległe, lecz z każdą chwilą Elizabeth słyszała je coraz wyraźniej. Doktor usiadła na łóżku i przeciągnęła się, po czym zaczęła wpatrywać się w ścianę, próbując zebrać myśli. Jednocześnie chciała spotkać się z siostrą, lecz bała się, że już jej nie zobaczy. „No cóż, jeśli będę siedzieć tutaj wiecznie, nigdy się tego nie dowiem.” Elizabeth ubrała więc pośpiesznie buty i, starając opanować przepełniające ją uczucia, zeszła do Sali Głównej.

***

            Pomieszczenie było wypełnione po brzegi Zwiadowcami. W tamtej chwili wszyscy byli podobni do roju pszczół, które żywo o czymś dyskutowały. Rzecz jasna, tematem rozmów żołnierzy była ich ostatnia wyprawa. Każdy z nich, co do jednego, relacjonował swojemu rozmówcy przeżycia, których doświadczył, opowiadał o tym, jak bardzo bał się w tamtej czy innej chwili. Znaleźli się również tacy, którzy podważali metody Erwina Smitha dotyczące przechwytywania Tytanów oraz narzekali na tysiąc innych spraw. Inni znowu grali w przeróżne gry karciane lub żartowali z siebie nawzajem. Innymi słowy – Zwiadowcy starali się na swój sposób odreagować od przerażających widoków Tytanów oraz złych i bolesnych wspomnień. Jednakże, jeden ze stołów, który stał w samym rogu Sali, był zajęty przez grupę kontrastującą z innymi żołnierzami. Osoby te siedziały z nisko zwieszonymi głowami, ich twarze wyrażały smutek i rozpacz. Grupę tę tworzyli Hanji Zoe, Levi Ackerman, Petra Ral, Oulo Bozado, Eld Jinn i Gunter Schultz. To oni najbardziej wyczekiwali powrotu Elizabeth, a że akurat dzisiaj mijała rocznica jej wyjazdu, wszystkim coraz trudniej było odpychać od siebie myśl, że dziewczyna już nigdy nie wróci. Hanji z każdą chwilą była coraz bliżej płaczu.
- Wiem, że to dla nas wszystkich trudne, ale za nic w świecie nie możemy stracić nadziei – Hanji wykrzesała z siebie resztki swojego wrodzonego optymizmu, lecz ta jakże często powtarzana formułka nie wpłynęła pozytywnie na jej przyjaciół.
- Daj sobie już spokój, Hanji. Musisz pogodzić się z tym, że dziś czujemy się tak, jakby ktoś wyssał z nas całą energię. Może jutro poczujemy się trochę lepiej – odparł Gunter.
- Jasne, i co jeszcze – dodał Levi. – Elizabeth nie wraca już od sześciu lat, a ty mi mówisz, że może jutro będzie lepiej? Każdego dnia zastanawiam się nad tym, czy wszystko z nią w porządku. Przyznajmy się, że wyczekiwanie na jej powrót zostało dla nas jedyną formą nadziei, i że nie możemy znieść już tej niepewności – w tym momencie reszta grupy niezauważalnie kiwnęła głowami, natomiast Leviemu z każdą sekundą narastała coraz większa gula w gardle.
- Dobra, chłopaki, nie kłóćcie się. Tak, każdemu z nas jest ciężko, a w szczególności Hanji, lecz jeśli zaczniemy nad tym rozpaczać, emocje wezmą nad nami górę, co może być katastrofalne w skutkach – odezwała się Petra, by choć trochę załagodzić atmosferę.
Wszyscy siedzieli teraz w milczeniu, ich głowy wypełniała pustka. Starali się o niczym nie myśleć, by opanować emocje i zapomnieć o uczuciu tęsknoty, które przepełniało ich serca.
Rocznica wyjazdu Elizabeth zazwyczaj była dniem niezwykle ponurym. Wtedy każde z nich starało się zająć czymś myśli, lecz z każdym rokiem było coraz gorzej. Świadomość, że ich przyjaciółka poświęciła się w tak dużej mierze po prostu ich przytłaczała. Jasne, to był jej wybór, ale prawda jest taka, że brakowało im Elizabeth. Mimo iż nie jest osobą zbyt rozmowną, to potrafiła stworzyć wokół nich pewnego rodzaju oazę spokoju i bezpieczeństwa. Przy niej zapominali o szarej i ponurej rzeczywistości, a przenosili się w świat, który ona stworzyła. Potrzebowali Elizabeth.
- Przejdę się do gabinetu Erwina i zobaczę, jak idzie mu z raportem. Przynajmniej uda mi się zająć czymś innym, niż rozpaczaniem – oznajmiła Hanji.
- Tylko uważaj, dziś jest w dość podłym nastroju – ostrzegł ją Levi.
- I chyba wiemy dlaczego… - dodała po cichu Petra.
Hanji pożegnała się z towarzyszami i skierowała na drugie piętro.

            Elizabeth obserwowała całą scenę z ukrycia, ledwo powstrzymując potok łez.



*Fanart pochodzi z Tumblra. Piszę, żeby nie pojawiały się żadne wątpliowści ;)
Share: