niedziela, 30 października 2016

"Po prosu o mnie nie zapomnij" - Rozdział II

            Yuki zaczęła podejrzewać, iż popadła w rutynę. Każdy dzień wyglądał praktycznie tak samo: zajęcia w szkole, powrót do domu, nauka i odrabianie lekcji, czytanie książek, sen. Czasem zdarzało jej się spędzić trochę czasu z rodzicami, ale oni cały czas byli dość nieswoi. Często byli zamyśleni, a córka często przyłapywała ich na ciągłym wpatrywaniu się w zdjęcie Misaki. Ale ona nie winiła ich za to. Jasne, chciałaby otrzymywać od nich choć trochę uwagi, jednakże utrata Misaki była dla nich zbyt dużym szokiem. Dziewczyna nie chciała być samolubna. To, że są jej rodzicami, nie znaczyło, że nie byli ludźmi, chociaż w głębi serca nastolatka bardzo pragnęła ich wsparcia. Chciała choć jeszcze raz poczuć czyjąś bliskość…
           Yuki odrabiała lekcje w swoim pokoju, gdy usłyszała szczęk zamykanych drzwi i brzęk kluczy rzucanych na stolik. „Wstawać, czy nie wstawać – oto jest pytanie.” – zaśmiała się dziewczyna w duchu. Ostatecznie nastolatka postanowiła kierować się tą odrobiną nadziei, która pozostałą w jej sercu, i ponownie spróbować nawiązać jakiś głębszy kontakt z rodzicami.
            Yuki zbiegła po schodach, skacząc ze stopnia na stopień .
- Witajcie w domu – powiedziała spokojnie.
- Dzień dobry, Yuki – odpowiedzieli chórem Kazuhiro i Fuyuko.
- No więc… Jak minął wam dzień?
- U mnie w porządku – odparła Fuyuko.
- Mój minął tak samo – dodał Kazuhiro.
- No tak…
Rodzice Mitsuyi, po tej jakże długiej rozmowie, zajęli się swoimi sprawami – w każdym razie nie zapowiadało się na to, że dodadzą coś jeszcze.
            Yuki wzięła jabłko i, czując upływający z niej kolejny kawałek nadziei, weszła po schodach i  skierowała się do swojego pokoju.

***
           
Yuki zamknęła książkę i skierowała wzrok na widok z jej okna. Widać było skraj lasu oraz rozgwieżdżone niebo, jednakże uwagę dziewczyny zajął tajemniczo wyglądający las. Z okna nastolatki można było dojrzeć świetliki latające między drzewami. Co jakiś czas pohukiwała, ale pomijając to w całej okolicy było cicho jak makiem zasiał. Przez to, że niedawno padało, w powietrzu unosił się zapach drzew.
            Mitsuya stanęła przy oknie i czuła, jak atmosfera lasu wciąga ją, przesyca jej dusze spokojem. Poczuła to samo, co podczas niezwykłego koncertu – przeczucie, że w jej poukładanym świecie dzieje się coś niesamowitego, wręcz nie z tej ziemi. Po paru chwilach Yuki kątem oka dostrzegła ruch. Przy jednym z drzew pojawił się dość wysoki cień, który zaraz się zmniejszył. Nastolatka dostrzegła łapy jakiegoś zwierzęcia. Stwierdziła, że należą do lisa. Zwierzę po paru chwilach wysunęło z cienia resztę swojego ciała. Mitsuya przez dłuższą chwilę przyglądała mu się, gdy nagle dostrzegła coś raczej niespotykanego. Cała głowa zwierzęcia była pokryta białymi japońskimi znakami. Dziewczyna, lekko oszołomiona, odsunęła się od okna i upadła na łóżko.
- Przecież to niemożliwe… Lisy tak raczej nie mają… A może to ze zmęczenia? – wyszeptała Yuki.
Po chwili namysłu wstała i powoli przysunęła się do okna. Lis, o dziwo, nadal tam był, ale z jego sierścią było wszystko w porządku. Znaki zniknęły. „Będzie lepiej, jak już pójdę spać” – pomyślała Mitsuya i czym prędzej zgasiła w pokoju światło.

***

         Gdy Yuki obudziła się, jej rodzice byli już w pracy. Dziewczyna ubrała się, umyła zęby, spakowała książki i zeszyty, zjadła szybko śniadanie i udała się do szkoły.
            Idąc ścieżką, cały czas rozmyślała o tym, co wczoraj zobaczyła. Rozum kazał jej twierdzić, że ujrzała to przez zmęczenie. Jednak serce twierdziło, że znaki te nie były tylko jakimś przywidzeniem. A sama Yuki chciała, by to wszystko okazało się prawdą – mimo, iż się do tego nie przyznawała.
            Nawet nie zauważyła, kiedy dotarła do głównego wejścia jej szkoły. Przy szafkach spotkała Azunę.
- O, cześć Yuki!
Dziewczyna była tak mocno pogrążona w swoich rozmyślaniach, że nie usłyszała głosu dziewczyny. Po chwili Azuna wiedząc, że Mitsuya potrafi totalnie odciąć się od świata, zagrzmiała z całych swoich sił:
- YUKI, WRÓĆ DO NAS, HAAALOO!
Nastolatka momentalnie porzuciła swe myśli, spojrzała na Azunę wzrokiem typu „ta zniewaga krwi wymaga”, przebrała szybko buty i zaciągnęła młodą artystkę w miejsce, w którym cała szkoła nie gapiłaby się na nie z szokowanym wyrazem twarzy.
            Gdy znalazły się w szkolnej bibliotece, Yuki spytała oskarżycielskim tonem:
- Czy TO było konieczne?
- Tak… - odpowiedziała Azuna z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- No cóż, nie będę się na ciebie gniewać.
- Spodziewałam się tego. A poza tym, to było dość zabawne!
- No, może trochę…
- A może trochę bardzo?
Yuki w odpowiedzi roześmiała się. Po chwili Azuna zapytała:
- To co? Masz czas w sobotę?
„Cholera, zapomniałam o tym! Co by tu powiedzieć, co by tu powiedzieć…?” – zaczęła panikować Yuki.
- Yyy… No, bo… Ja… Ja… Chyba m-mam czas w sobotę.
- Tak? To świetnie! Tak dawno nigdzie razem nie byłyśmy! Spotkamy się u mnie o 15?
- J-jasne…
- To do zobaczenia! – po tych słowach Azuna wyściskała Mitsuyę i pobiegła radośnie na lekcje.
„Świetnie, po prostu genialnie!” – narzekała Yuki – „ Jak zwykle nie mogłam wymyślić żadnej sensownej wymówki.” Jednak po chwili stwierdziła: „ Chociaż, korona mi z głowy nie spadnie, jak wyjdę trochę do ludzi…”
            Nastolatka już zmierzała do wyjścia, kiedy jej wzrok przyciągnęła jedna z książek. Zdjęła ją z regału i przeczytała tytuł na głos:
- „ Japońskie duchy i wierzenia na ich temat”.
- Czy chciałaby panienka coś wypożyczyć? – Yuki usłyszała za sobą głos należący do mężczyzny w podeszłym wieku.
- W sumie, to tak, tę książkę – dziewczyna podała mężczyźnie wolumen.
Bibliotekarz spojrzał na okładkę i zapytał:
- Czyli, interesujesz się japońskimi duchami?
- W pewnym sensie, to tak.
- Hm, dość niespotykane… - ostatnie słowa wypowiedział jakby do siebie.
- Słucham?
- Nic, nic, proszę, czy mogłabyś podać mi swoje  nazwisko?
- Mitsuya Yuki.
- Proszę i miłej lektury – po tych słowach mężczyzna podał Yuki książkę.
- Dziękuję, do widzenia!
            Mitsuya, po wyjściu z biblioteki, jeszcze przez chwilę wpatrywała się w okładkę książki, po czym udała się na lekcje.
Share:

niedziela, 23 października 2016

"Po prostu o mnie nie zapomnij", czyli nowe opowiadanie i ostateczna obietnica

Wiem, że już ostatnio pisałam, że posty będą pojawiać się regularnie, ale przyznaję, że nawaliłam, i to porządnie. Stwierdziłam, że na razie odłożę fanfick'a z Attack on Titan i zajmę się czymś nowym. Przedstawiam Wam pierwszy rozdział mojego opowiadania ( już nie fanfick'a) pt." Po prostu o mnie nie zapomnij". Może na razie nie będę składała jałowych obietnic, ale przyznaję, że regularność będzie od teraz moim postanowieniem nr 1. Tak więc, miłego czytania!

- Zrobiłaś moje zadane domowe?!
Yuki wbiła wzrok w podłogę, modląc się w duchu, by ta cała sprawa nie zakończyła się tak samo, jak wszystkie poprzednie.
- N-nie, nie miałam na to czasu…
- Myślisz, że choć trochę obchodzi mnie twój brak czasu? Równie dobrze mogłaś odrobić je w nocy.
Dziewczyna postanowiła po prostu milczeć, nie chciała jeszcze bardziej rozjuszyć swojej prześladowczyni.
- Ta sytuacja ma się już nigdy więcej nie powtórzyć. Zrozumiałaś, idiotko? Zrób tak jeszcze raz, a wbiję ci rozum do tego twojego pustego łba używając nie słów, a siły. Zapamiętaj to sobie.
Yuki na te słowa skinęła tylko głową, czując w swoim sercu jednocześnie ulgę oraz trwogę. Powstrzymała napływające do jej oczu łzy i pobiegła szybko do klasy.

***
           
Yuki Mitsuya uczęszczała do pierwszej klasy liceum. Gdy dotarła do drzwi swojej Sali, wzięła głęboki oddech i niepostrzeżenie udała się na swoje miejsce. Po zakończonych zajęciach Yuki szybko się spakowała i, po przebraniu butów, udała się do głównego wejścia. Po drodze spotkała swoją koleżankę, także pierwszoklasistkę, Azunę.
- Cześć, Yuki! Już do domu?
- Cześć, Azuna. Tak, już wychodzę. Tylko mi nie mów, że ty jeszcze zostajesz?
- No, niestety. W środy po zajęciach mam zawsze zajęcia artystyczne.
- To jeszcze nie tak źle…
- Wiem, wiem, ale jestem wykończona egzaminami.
- Ty? Wykończona egzaminami? A może raczej zmęczona udawaniem, że się do nich przygotowujesz?
- Wiesz, jak jest z moimi rodzicami. Są dość wymagający, jeśli chodzi o naukę, a mnie aż tak bardzo nie zależy na ocenach.
To prawda, rodzice Azuny mają niezłego świra na punkcie ocen ich jedynej córki, a sama Azuna… No cóż, była typem dość zakręconej początkującej malarki.
- Ale nie zapomniałaś, żeby zdać, co? – zaśmiała się Yuki.
- Rodzice dostaliby chyba zawału! Wyniki będą pewnie gdzieś tak trochę powyżej przeciętnej. A jak u ciebie?
- Raczej tak, jak zwykle.
- Czyli 20%?
- Cha, cha, bardzo zabawne. Na pewno lepiej niż u ciebie, geniuszu matematyczny.
- Dobra, dobra, kiedy indziej porozmawiamy o moich fantastycznych zdolnościach, zaraz skończy się przerwa. Masz czas w sobotę?
O nie. Tylko nie to pytanie. Yuki lubiła Azunę, ale niezbyt dobrze sobie radziła, jeśli chodziło o jakieś dłuższe spotkania.
- Dam ci znać jutro, dobra?
- Tylko znowu nie zapomnij, dobra? Do jutra!
- Na razie!
Jednak po chwili Azuna zawróciła, podbiegła do Yuki i, ledwo łapiąc oddech, zapytała:
- Jak… Jak się trzymasz? No wiesz… Po tym wszystkim… - Azuna spojrzała troskliwie na koleżankę.
 - Dobrze, nic mi nie jest, nie martw się – odparła spokojnie.
Artystka w odpowiedzi uśmiechnęła się niepewnie i udała na zajęcia.
            Yuki jeszcze chwilę stała na schodach, westchnęła i ruszyła leśną ścieżką, która prowadziła do jej domu.

***

            Gdy Mitsuya zbliżała się do swojego domu, odczuła w sercu pewnego rodzaju ból, związany z nagłą falą powracających wspomnień. Bolesnych wspomnień. W jej uszach, jak wciąż powracające echo, zadźwięczały głosy. Przez głowę nastolatki zaczęły przelatywać dawne rozmowy i przeżycia, które miały miejsce przed tym, co na zawsze zmieniło ją i jej rodzinę. A mianowicie, chodzi o wypadek sprzed trzech miesięcy, w którym uczestniczyła Yuki i jej rodzina. Zginęła w nim młodsza siostra Yuki, Misaki. Po tym wydarzeniu jej rodzina pogrążyła się w głębokiej żałobie. Zniknęły wszystkie śmiechy, wspólne wyjazdy, wspólne posiłki. Mimo, iż w tym domu nadal mieszkały trzy osoby, budynek wydawał się jakby… pusty. Misaki odeszła trzy miesiące temu, ale jej śmierć cały czas wypełniała dom rodziny Mitsuya. Dziewczyna bardzo kochała swoją siostrę, jednakże po wypadku imię „Misaki” wywoływało niej rozpacz. Radosne wspomniane zostały zastąpione głęboką pustką, która na zawsze pozostawi ślad w jej młodym sercu.
            Yuki skierowała swe myśli na inny tor. Za każdym razem, gdy zaczynała rozpamiętywać śmierć Misaki, nastolatka próbowała myśleć o czymś banalnym, co daleko odbiegało do tematu śmierci. Każda myśl o jej siostrze przywoływała obrazy z wypadku, więc Yuki stwierdziła, że łatwiej będzie po prostu zapomnieć.
            Mitsuya skierowała swe kroki skierowała swe kroki w kierunku wejścia, obmyślając plan wymigania się ze spotkania z Azuną. „Obie zmarnowałybyśmy tylko czas…” – pomyślała, otwierając drzwi frontowe. Lecz w tym momencie Yuki usłyszała za sobą pewien dźwięk. Dziewczyna poczuła, jak otacza ją melodia grana na koto. Nastolatka zamarła w bezruchu, jednocześnie oszołomiona, przerażona i zafascynowana. Pozwoliła, by dźwięki wypełniły jej duszę. W jednej chwili zapomniała o wszystkim: o śmierci, rodzicach, nawet o tym, że stoi przed otwartymi drzwiami do jej domu. W tamtym momencie muzyka była dla niej całym światem. Niezwykły koncert sprawiał wrażenie, jakby pochodził z innej rzeczywistości. Z każdą sekundą harmonijne dźwięki zdawały się oddalać, aż w końcu ucichły.
            Po chwili Yuki otrząsnęła się z transu, rozejrzała się, wyjrzała nawet na ulicę, ale nigdzie nie było widać wykonawcy. Wciąż lekko oszołomiona weszła do swojego domu i powoli zamknęła za sobą drzwi. 
Share: